„Gdzie jest kosmos?”, „A w jakim kosmosie my żyjemy?”, „Na jakiej planecie mieszkamy?” – pytania naszych dzieci aż proszą się o małą lekcję geografii. Jak podejść do pierwszych zajęć z dzieckiem nt. orientacji w przestrzeni/w kosmosieJ?
Czy w ofertach sklepów dziecięcych/wydawnictw znajduje się jakaś mini-mapa/czy inna formuła pozwalająca na ciekawe zajęcia z geografią? Z braku czasu poszukiwania nawet nie podjęte. Temat wraca jak bumerang przy okazji planowanych wakacji, wyjazdów, powrotów z różnych miejsc, kiedy to naturalnie pojawia się potrzeba poukładania wrażeń, wspomnień, a cyfrowe fotografie zalegają w laptopie.
|
schemat i początek wędrówek |
|
Nad morzem |
|
Stołeczna stacja metra (wejście) |
Zaczęłyśmy z córką od konturu Polski (wiemy już, że to nasze miejsce na Ziemi) – prawie kwadratowa z małym ogonkiem na dole po prawej stronie. Rysujemy – na dużym kartonie (zgrabna nasza Polska). Przez środek niebieska Wisła (była przecież w Warszawie), przecina stolicę. Oto gotowy schemat.
Resztę i to co najważniejsze – detale związane z wakacjami/wycieczkami/spacerami - wycinamy z małych kartonowych bloczków (wykorzystane wszystko co zbędne). Zatem: wycinane górki, pagórki, fale Bałtyku, małe ikonki naszego dziecka – podróżnika (tu: w różowej sukience), dom (konieczna lokalizacja nas samych), trójkąty w kolorze zielonym będące oznaczeniem miejsc (wycięte z gąbki), Morskie Oko (znane a ostatnio zasłyszane w radio), symbol festiwalu w Jarocinie (gitara), litera M- jako oznaczenie metra – zasadniczego skojarzenia z Warszawą.
Przed nami do oznaczenia szczyty i inne lokalizacje, a tym samym utrwalanie nazw: Śnieżka, Krupówki, Poznań, Kraków. Zastanawiamy się, z czym kojarzymy te miejsca – następnie wyrysowujemy, tniemy i kolorujemy. Naklejamy detale – zrobione z różnych faktur nadają całej mapie efekt trójwymiarowości.
Dzięki nieszablonowemu podejściu dziecka pasma gór są u nas w kolorach pomarańczy, malin i czerwonych winogron. Morze Bałtyckie puste aż prosi się o jakąś łódkę – wszystko przed nami… mapa dopiero zaczyna swoje życie.
Ten schemat można uzupełnić kolorową ramą, na zewnętrznym kartonie naklejać pocztówki z poszczególnych miejsc - nadać im lokalizację za pomocą strzałek……(pomysł Taty). W kopercie zainstalowanej u dołu mapy czekają kolejne ikonki małego „podróżnika” – z każdym powrotem do domu oznaczymy mapę, z czasem zapełni się także nowymi motywami z podróży. Ta wersja ogólna i początkowa mapy zajęła nam 2 godziny niedzielnego poranka. Pidżamy w pastelach, reszta w kleju, połowa kuchni w kartonowych wycinkach – ale najcenniejszy wspólnie spędzony czas (wspomnienia, wymiana myśli, kreacje przy porannym soku/kawie)J
Tymczasem.
Dajcie znać, jesli znajdziecie jakiegoś gotowca w sklepach.
PS. Przed nami DRUGI wyjazd do stolicy metraJ